Dwa oblicza Orła
Kapitalne widowisko stworzyli dziś zawodnicy Orła Zagrodno i Sokoła Krzywa, a opuszczający obiekt kibice nie mogli na nic narzekać. Po pierwszej połowie wydawało się, że jest po meczu, bo goście prowadzili w Zagrodnie 3:0, jednak na drugą część spotkania Orzeł wyszedł bardzo zmotywowany i w dramatycznych okolicznościach doprowadził do remisu, po kapitalnym uderzeniu Pawła Baranowskiego.
Przed spotkaniem, gospodarze posiadali przewagę psychologiczną, bo w trzech ostatnich sezonach tylko raz ulegli Sokołowi. Orzeł miał jednak spore problemy kadrowe, a na liście nieobecnych widnieli między innymi Marcin Toczek, Dominik Karasiński, Bartek Bielecki, Adrian Krzeszowiec czy Dominik Kaleta.
Braki kadrowe sprawiły, że po długiej przerwie, okazję do zaprezentowania swoich umiejętności dostał Krystian Antos, a w pierwszym składzie zagrał również, sprowadzony kilka tygodni temu, Andrzej Muczyń. Trener Łukasz Kurczak przywiózł natomiast do Zagrodna 18 zawodników, co dawało mu spore pole manewru.
Sokół rozpoczął mecz w najlepszy możliwy sposób, bo już w 9. minucie Ariusz Hawrylów po minięciu trzech rywali pewnie trafił do siatki. Nim Orzeł otrząsnął się po stracie pierwszego gola, Antos musiał sięgać do siatki po raz drugi. Kolejny raz, główną rolę odegrał Hawrylów, który znów ograł defensorów gospodarzy, wyłożył piłkę Mateuszowi Mydłowskiemu i było 2:0. Drugi stracony gol podziałał na Orła motywująco, bo gospodarze zaczęli stwarzać sobie sytuacje, jednak najpierw Damian Kroczak próbując przelobować Bartka Kożuchowskiego minimalnie przestrzelił, a chwilę później golkiper Sokoła złapał uderzenie z dystansu Szymona Kaliciaka. Przed przerwą goście zaatakowali jeszcze dwukrotnie. Pierwszą próbę, strzał zza pola karnego Grzegorza Marusińskiego, sparował Antos, lecz kilka minut później jeden z graczy Orła popełnił błąd przy wyprowadzaniu piłki i ta padła łupem Hawrylowa, który dograł Krzysztofowi Gapskiemu. Napastnik z Krzywej minął jeszcze obrońcę miejscowych i silnym strzałem pod poprzeczkę podwyższył na 3:0.
W pierwszej części spotkania Orzeł był dla Sokoła tłem. Goście nie mieli najmniejszych problemów ze sforsowaniem defensywy, a Ariusz Hawrylów ogrywał rywali z dziecinną wręcz łatwością. Na pochwałę wśród miejscowych zasługiwali tylko Grzegorz Sokołowski i Szymon Kaliciak, jednak na Sokoła ten duet to było zbyt mało.
W szatni gospodarzy musiało być gorąco, bo Orzeł na drugą połowę wyszedł naładowany energią. Już po kilku minutach oko w oko z Kożuchowskim stanął Michał Kaliciak, jednak nie trafił w bramkę. Odpowiedź gości mogła być zabójcza, ale świetną interwencją popisał się Sokołowski, wybijając piłkę zmierzającą do bramki po ładnym uderzeniu Andrzeja Fili. Moment później szansę miał Hawrylów, jednak trafił jedynie w poprzeczkę. I od tego momentu na boisku istniał właściwie tylko Orzeł. Prowadzący grę Sokół jakby stanął, będąc już pewnym wygranej. Na efekty nie trzeba było długo czekać. Nadzieję w serca miejscowych fanów wlał Szymon Kaliciak, który po dośrodkowaniu Pawła Baranowskiego popisał się celną główką, zmniejszając stratę do dwóch goli. Kilka minut później, po kolejnym kornerze i zamieszaniu pod bramką najlepiej odnalazł się Andrzej Muczyń, który potężnym strzałem z powietrza trafił do siatki. Orzeł poczuł krew, spychając gości do głębokiej defensywy. Po rzucie wolnym kolejny raz zakotłowało się pod bramką Kożuchowskiego, jednak tym razem futbolówka minęła słupek po jego zewnętrznej stronie. Golkiper Sokoła miał sporo szczęścia, bo strzał z dystansu Szymona Kaliciaka po rykoszecie obił poprzeczkę, jednak tuż przed ostatnią minutą regulaminowego czasu gry, Kożuchowski skapitulował. Akcję miejscowych rozpoczęło zbyt mocne dośrodkowanie w pole karne, jednak do piłki zdołał dojść Michał Kaliciak, który przytomnie dograł przed szesnastkę do Pawła Baranowskiego, a ten kapitalnym strzałem zewnętrzną częścią stopy nie dał najmniejszych szans bramkarzowi z Krzywej. W doliczonym czasie gry gospodarze mogli dobić Sokoła, lecz w zamieszaniu podbramkowym Mariusz Miklas przestrzelił i mecz zakończył się remisem.
W przerwie chyba tylko najwięksi optymiści wierzyli, że Orzeł może w starciu z Sokołem cokolwiek ugrać. Nie wiemy jakich słów w szatni użył Krzysztof Kaliciak, ale po zmianie stron gospodarze wyglądali zdecydowanie lepiej niż w pierwszych czterdziestu pięciu minutach. Obie ekipy stworzyły świetne widowisko, od którego nieco odstawała trójka sędziowska, kilkukrotnie popełniająca mniej lub bardziej widoczne błędy.
Orzeł Zarodno – Sokół Krzywa 3:3 (0:3)
Bramki: Sz. Kaliciak 60’, Muczyń 72’, Baranowski 89’ – Hawrylów 9’, Mydłowski 11’, Gapski 35’
Orzeł: Antos – Bielecki, Sokołowski, Muczyń, Rynkiewicz – Janczyszyn, Gut (53. Miklas), Sz. Kaliciak, Kroczak (46. Adachowski) (81. Grzeszczyk), Baranowski – M. Kaliciak
Sokół: Kożuchowski – Bratko (46. Szajer), Marciniak, Salachna, Gołąb (85. Wencel), Fila (65. Staszak), Wojtczak (85. Pakosz), Mydłowski, (88. Ziembowicz) Marusiński, Gapski (55. Sopkowicz), Hawrylów
W imieniu zarządu i zawodników chcielibyśmy podziękować Przedsiębiorstwu Rolnemu "Łukaszów", za zakup kompletów meczowych firmy Zina. Mamy nadzieję, że nowe trykoty będą dla zespołu szczęśliwe i rozegramy w nich wiele świetnych spotkań.
Komentarze