Orzeł nadal bez wygranej

Orzeł nadal bez wygranej

Trenerski duet daje wygraną

Efektowna i do bólu skuteczna gra Orła Zagrodno jest już tylko wspomnieniem. Obecne rozgrywki to pasmo niepowodzeń, a do policzenia finezyjnych, składnych akcji trzeciej ekipy poprzednich rozgrywek w zupełności wystarczyłyby palce jednej dłoni. Dziś podopieczni Piotra Korczaka ulegli przed własną publicznością Błękitnym Kościelec 0:2. Specjalnie to jednak nie dziwi, bo jedyne zagrożenie pod bramką Michała Gołembiewskiego, gospodarze stwarzali po stałych fragmentach gry.

Orła częściowo mogą usprawiedliwiać braki kadrowe, którymi dość często tłumaczą się trenerzy. Sory, ale taki mamy klimat, w amatorskiej piłce zupełnie normalne jest to, że ktoś nie może zagrać, bo ma pracę, szkołę, wesele, urodziny cioci lub katar.
Trudno jednak wyrokować, co by było gdyby Piotr Korczak miał do dyspozycji wszystkich zawodników. Z jednej strony Błękitni na inaugurację w Olszanicy prezentowali się bardzo słabo, a dziś, kiedy wrócili gracze wówczas nieobecni, oglądaliśmy na murawie zupełnie inny zespół, ale z drugiej, kiedy Orzeł miał teoretycznie najmocniejszy skład, to również nie zachwycał.

Dziś Błękitni od początku śmiało atakowali. Już na początku czujność Dawida Muchy sprawdził Grzegorz Osmulski, który potężnie huknął z rzutu wolnego. Golkiper Orła zdołał jednak odbić piłkę, a z pomocą przyszli mu dodatkowo obrońcy, zażegnując niebezpieczeństwo. W odpowiedzi strzału głową próbował Marek Adachowski, lecz pewnie interweniował Gołembiewski. Po kilkunastu minutach raz jeszcze próbował Osmulski, ale od zdobycia efektownej bramki dzieliły go centymetry, bo futbolówka obiła słupek i wyszła w pole. Przewaga Błękitnych nie podlegała dyskusji, a ataki Orła ograniczały się do stałych fragmentów gry. Po jednym z nich kibice poderwali się z miejsc widząc już piłkę w siatce, jednak strzał głową Grzegorza Sokołowskiego z największym trudem sparował Gołembiewski. Rzuty rożne dawały się również we znaki defensywie gospodarzy. Po jednym z nich Paweł Baranowski wybił futbolówkę z linii bramkowej, a przy kolejnej próbie Błękitni zdobyli już gola. Dośrodkowanie na dalszy słupek zamknął Stanisław Dróżdż, trafił w słupek, ale piłka wylądowała pod nogami Krzysztofa Tworka, który nie miał problemów ze skierowaniem jej do bramki.
Goście schodzili więc na przerwę z jedną bramką przewagi.

Po zmianie stron Orzeł śmielej zaatakował, ale nic z tego nie wynikało, bo defensywa Błękitnych spisywała się tego dnia bardzo dobrze. Raz jednak miejscowi zdołali przejść przez zasieki drużyny z Kościelca, ale po zgraniu piłki głową przez Mariusza Miklasa, Szymon Kaliciak z ostrego kąta nie trafił w światło bramki. Kwadrans przed końcem podopieczni Piotra Korczaka dopięli swego. Marek Adachowski dośrodkował z narożnika boiska, a Dominik Karasiński trafił do siatki. Sędzia jednak gola nie uznał, dopatrując się faulu defensora Orła. Odpowiedź gości była piorunująca. Damian Gąska zacentrował w „szesnastkę” gospodarzy, a wprowadzony kilka chwil wcześniej Jacek Nosalik pięknym szczupakiem nie dał szans na skuteczną interwencję bramkarzowi. Co ciekawe, autor gola przyjechał do Zagrodna dopiero w przerwie, bo wcześniej grał w meczu rezerw Błękitnych z Polonią Ernestynów. W samej końcówce ten sam zawodnik mógł raz jeszcze podwyższyć prowadzenie, kiedy to sędzia po zagraniu ręką Sokołowskiego podyktował rzut karny. Siłowe uderzenie Nosalika wylądowało jednak na poprzeczce, a rezultat do ostatniego gwizdka już się nie zmienił.

Orzeł Zagrodno – Błękitni Kościelec 0:2 (0:1)
Bramki: Tworek 40’, Nosalik 79’

Orzeł: Mucha – Grzeszczyk, Bielecki, Karasiński – Sokołowski, Baranowski, Kroczak, Kaczyński, Adachowski (80. Rynkiewicz)– Miklas, Kaliciak

Błękitni: Gołembiewski – Tworek, Błażków, Dróżdż, Krzywicki (66. Szwedo), Czupryk, Osmulski, K. Małek, Marczukiewicz (66. Nosalik), Malicki (87. Ł. Małek), Gąska (83. Kurkiewicz)

GALERIA

Komentarze

Dodaj komentarz
do góry więcej wersja klasyczna
Wiadomości (utwórz nową)
Brak nieprzeczytanych wiadomości